Książka opowiada o ostatniej generacji wiejskich muzykantów, ich obyczajach i muzyce. Jest zapisem odchodzenia kultury wsi, próbą analizy przyczyn jej zaniku, a zarazem świadectwem jej wyjątkowości i oryginalności, bez której trudno zrozumieć współczesną Polskę.
"Trzymałem węża w garści" to wirtuozerski obraz realistyczny. Ale malarskość nie oddaje złożoności tej mikstury. Za Bieńkowskim na zmianę śmiejemy się do łez i płaczemy na serio. Autor za dużo wie o polskiej wsi, by popaść w chłopomanię. Jednocześnie to książka kochającego wieś nadwrażliwca, któremu osobiście wiele zawdzięczam. Nie odnoszę się do konkretnych wątków, by nie odbierać Czytelnikom ich woni. Przeczytałem książkę łapczywie, za szybko - i tęsknię.
Adam Strug
Napisz komentarz
Komentarze