Dziecko zmarło pod koniec listopada. Jak twierdzi jego matka - dlatego, że lekarz uznał, że chłopiec 'nie nadaje się na szpitalny oddział'.
Mówi Michał Jedliński, dyrektor szpitala w Chełmie:
Malec trafił do przyszpitalnej przychodni Nocnej i Świątecznej Opieki Medycznej, bo miał biegunkę i wymiotował. Lekarz zlecił leczenie farmakologiczne i odesłał matkę z dzieckiem do domu. Gdy stan chłopca się pogorszył, matka zarejestrowała dziecko do miejskiej przychodni. Tam pediatra wypisał skierowanie do szpitala.
Kobieta zaraz potem pojechała do domu, żeby - jak napisała na swoim profilu społecznościowym 'pakować siebie i dziecko'. W domu Filip stracił przytomność. Wtedy matka wezwała karetkę. Chłopca nie udało się uratować.
Śledztwo w sprawie jego śmierci prowadzi Prokuratura Rejonowa w Chełmie, która ciągle czeka na wyniki sekcji zwłok. Sprawą zajął się też Rzecznik Praw Pacjenta.
Napisz komentarz
Komentarze