Gdyby Szymon nie przechodził wczorajszego wieczora obok kościoła i nie wykazał się wzorową postawą, prawdopodobnie ogień rozprzestrzeniłby się na dach bazyliki. Podczas gdy ksiądz Karol wzywał straż pożarną, Szymon wraz z drugim księdzem wbiegli po rusztowaniu na górę, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia i usunąć łatwopalne przedmioty.
Jak relacjonuje Szymon, rusztowanie zaczęło się już topić:
Ksiądz Jan Tadyniewicz, potwierdza, że sytuacja była bardzo poważna, bo płomienie miały już około metra wysokości. Pochwała należy się także straży pożarnej, która przyjechała w przeciągu kilku minut. W tym czasie ksiądz Jan i Szymon dusili zarzewia ognia, aby nie rozprzestrzeniał się dalej.
Napisz komentarz
Komentarze