Jak mówią nam chełmianie - skutki ulewy można było odczuć. I te mniejsze, i te większe:
Niektórzy nie potrzebują nawet prognoz pogody, żeby wiedzieć, że zbliża się burza lub ulewa.
Najwięcej pracy mieli strażacy, którzy kilkukrotnie wyjeżdżali w okolice Wojsławic. I to tam burza sprawiła najwięcej problemów mieszkańcom. W miejscowości Majdan doszło do podtopienia kilku domów. Pod wpływem deszczu zawaliła się stodoła, a mundurowi musieli też usunąć drzewa, które runęły na drogi. Walka ze skutkami ulewy w okolicach Wojsławic trwała do 22:00.
Natomiast w Chełmie strażacy musieli wypompowywać wodę z dwóch budynków: na działkach przy ulicy Przemysłowej oraz przy Wołyńskiej. Zalane były też duże fragmenty ulic: m. in. Lubelskiej, przy przejeździe kolejowym. Widząc poziom wody na jezdni, kierowcy decydowali się na jazdę po chodniku - co wcale nie poprawiało sytuacji, bo i tam było miejscami głęboko.
Film z tamtego miejsca możecie zobaczyć na naszym facebooku - wygląda to jak testowanie amfibii. Oprócz tego wiemy, że podobne problemy występowały na Kolejowej, pod gmachem, na Dyrekcji i przy rondzie u zbiegu Lwowskiej i 3 Maja. Tam piesi nie mieli wyboru - musieli wchodzić do wody sięgającej po kostki i wyżej.
Problemem okazała się ilość wody, której nie mogła przyjąć kanalizacja burzowa. Tłumaczy Krzysztof Tomasik, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Chełmie.
Takiej wody deszczowej nie można wprowadzić bezpośrednio do Uherki, bo musi ona najpierw przejść przez separator, gdzie zostanie oczyszczona. Wody ubywa dopiero kilkadziesiąt minut po ustaniu deszczu.
Czy miasto ma plany rozbudowy sieci kanałów burzowych?
Na razie jednak kierowcy nadal muszą spodziewać się, że jeśli nad Chełmem przejdą ulewne deszcze, to ulice zamienią się w potoki.
Napisz komentarz
Komentarze