Jak przekonywał 30-letni mieszkaniec Puław, żyletki połknął na znak protestu, wobec wychowawczyni w więzieniu we Włodawie, która ponoć miała się nad nim znęcać. Nie wiedział jednak, że już następnego dnia - miał być wypuszczony na wolność.
O sprawie, jako pierwszy, poinformował Dziennik Wschodni.
O komentarz poprosiliśmy rzecznika Zakładu Karnego we Włodawie - podporucznika Daniela Pręciuka:
Pytaliśmy również o to, w jaki sposób więzień wszedł w posiadanie żyletek.
Tak też będzie w tym przypadku. 30-letni mężczyzna, który opuścił już włodawskie więzienie, zgłosił się do szpitala w Puławach. Tamtejsi lekarze stwierdzili jedynie, że w żołądku mężczyzny - coś faktycznie się znajduje, ciężko jednak stwierdzić, czy są to żyletki. Zdecydowano, że do operacji nie dojdzie - ich wyciągnięcie może spowodować perforację żołądka, dlatego lepiej będzie, jeśli pacjent sam je wydali.
30-letni mężczyzna wczoraj opuścił już puławski szpital.
Napisz komentarz
Komentarze