Wisielca znalazł przypadkowy przechodzień w piątek rano, około 150 metrów od tzw. ścieżki zdrowia. Natychmiast zawiadomił policję i pogotowie. Na ratunek było już jednak za późno. Lekarz mógł jedynie stwierdzić zgon.
Wszystko wskazuje na to, że zdesperowany mężczyzna powiesił się na niskiej gałęzi. Na jego ciele - oprócz bruzdy wisielczej - nie było innych obrażeń, więc mundurowi wstępnie wykluczyli udział osób trzecich w tym zdarzeniu.
Nie wiadomo jednak, kim był samobójca. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów, jedynie klucze na smyczy. Według ustaleń mundurowych - mieszkał w jednym z okolicznych domów, ale nie udało się tego potwierdzić, ponieważ na miejscu nikogo nie zastali.
Szczegóły tej sprawy w dzisiejszym wydaniu Super Tygodnia Chełmskiego.
Napisz komentarz
Komentarze