W rozmowach na temat na 104.9 fm opowiedział o planach związanych z Zabytkowym Kioskiem "Pod Aniołami"
Niewielkich rozmiarów budynek drewniany, który swoją bryłą idealnie wpasowałby się w zakopiańskie uliczki pojawił się na Placu Łuczkowskiego w roku 1912 z inicjatywy przybyłego z Rosji żydowskiego kupca Majera Dobkowskiego. Wydaje się, że był on miłośnikiem tekstu pisanego ponieważ oprócz tego, że jak przystało na przedstawiciela wyznania mojżeszowego otaczał czcią natchniony tekst Tory, nie stronił od innych ksiąg. Musiał zgromadzić ich dosyć pokaźną ilość, a mając przedsiębiorczą naturę otworzył prywatną bibliotekę chcąc rozpalić pasję czytelniczą wśród swoich pobratymców. Jednakże nie takie było przeznaczenie budynku, gdyż miał być on centrum przepływu informacji i myśli, to właśnie w nim miało tętnić serce miejskich wiadomości – kiosk z gazetami. Nam współcześnie żyjącym trudno jest docenić rangę tego miejsca, jednakże dla ówczesnych mieszkańców Chełma był on oknem na świat, przez które można było zajrzeć wczytując się w dostarczane regularnie czasopisma. Dzisiaj wystarczy przysłowiowe kliknięcie myszki, wtedy trzeba było podnieść przysłowiowe cztery litery i być na miejscu zanim konkurencja nie wykupi nakładu.
Według informacji miejskiego konserwatora zabytków pana Pawła Wiry, co wydają się potwierdzać stare fotografie, kiosk na początku nie miał swojego stałego miejsca, jednakże ostatecznie spoczął na tzw. Małym Rynku, tuż przy wydzielonym niskim ogrodzeniem minimalistycznym parku. To właśnie stamtąd przyglądał się temu jak wojska austriackie wkraczają do Chełma w 1915, aby w końcu 4.11.1918 roku doczekać wyzwolenia miasta. Przez następne 20 lat życie toczyło się normalnym torem, do momentu gdy kolejna wojenna zawierucha znowu przywiała oddziały radzieckie, a następnie niemieckie. To właśnie wtedy nastąpił okres najtragiczniejszych wydarzeń w historii chełmskiej społeczności żydowskiej. Otworzył go 1.12.1940 r. pierwszy w historii tzw. Marsz Śmierci, poprzez utworzenie chełmskiego getta 1.10.1941 r., jego likwidację 11.11.1942 r., a zamknął powrót nielicznych ocalałych jego mieszkańców, którzy niejednokrotnie nie mieli dokąd wrócić.
Po wojnie kiosk pełnił nadal swą dotychczasową funkcję, aż do końca XX w. gdy w związku ze zmianami zachodzącymi w technologii przepływu informacji, zaczął trafiać z rąk do rąk wpisując się w różnorodne pomysły jego najemców. Niestety, większość z nich okazywały się nietrwałe.
I tak właśnie otworzyły się drzwi do tego, abyśmy to właśnie my mieli szansę tchnąć w niego nowe życie. Jako, że od jakiegoś czasu próbujemy odkurzyć dziedzictwo miasta związane z opowieściami o „chełmskich mędrcach” pomyśleliśmy, że mogłaby to być niejako wizytówka naszego „Muzeum Humoru Chełmskiego”, w którym pojawiałyby się różnego rodzaju absurdalne zajawki jak np. wejście do chełmskiego metra lub punkt sprzedaży dziurek do bajgli, albo niektóre z eksponatów mogące pobudzić ciekawość przechodniów. Jednak ostatecznie postanowiliśmy, że chcielibyśmy, żeby to miejsce tętniło życiem i relacjami, a to obecnie najlepiej chyba wychodzi przy kawie i ewentualnie z czymś do niej. Oczywiście chcielibyśmy, aby nawiązywało w jakiś sposób do kultury żydowskiej, z którą na różnych płaszczyznach jesteśmy związani i mamy na to pewne pomysły, ale w kontekście jakim nam przyszło żyć, nie jest to temat łatwy. Z tego powodu na początek chcielibyśmy się wpisać w otaczający krajobraz z naszym pomysłem zagospodarowania kiosku i terenu do niego bezpośrednio przylegającego. Na razie na okres zimowy chcemy aby funkcjonował jako mini galeria sztuki prezentująca prace naszych znajomych artystów i nie tylko. Na wiosnę zaś zamierzamy ruszyć pełną parą i to nie tylko ze względu na kawę, ale o tym na razie sza.
Jesteśmy również otwarci na współpracę z Urzędem Miasta jak i innymi instytucjami kultury, czego wyrazem mają być między innymi obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości. Czas pokaże czy nadzieje były płonne, ale wierzymy, że „Pod Aniołami” wszystko jest możliwe.
Napisz komentarz
Komentarze