Rozgrzany przewód kominowy - w którym być może wcześniej paliła się sadza - sprawił, że płomienie zajęły także dach, który częściowo musiał zostać rozebrany. Zagrożenia dla ludzi nie było, ale brak dachu i sprawnego komina w taką pogodę - to i tak wystarczająco duży problem. Kto wie czy podobnie nie skończyłaby się historia z ulicy Medyńskiej w Chełmie - to na osiedlu Malowane. Tam paliła się sadza w kominie, ale wysoka temperatura nie doprowadziła do większego pożaru.
Dwa duże pożary miały miejsce w powiecie krasnostawskim. W sobotę wieczorem w Borowicy w gminie Łopiennik Górny, ogień zajął sporą część ściany drewnianego domu. Przyczyną było najprawdpodobniej zwarcie instalacji elektrycznej - a, że ściana była drewniana i jeszcze ocieplona wełną oraz styropianem - płomienie szybko się rozprzestrzeniły. Spaliło się około dwunastu metrów kwadratowych ściany, którą trzeba było rozebrać - podobnie jak część dachu i podsufitki. Na miejscu pracowały cztery zastępy straży pożarnej, w tym jeden ochotniczy - nikt z ludzi nie ucierpiał. Z kolei wczoraj, przed 4 w nocy - również zwarcie instalacji elektrycznej - doprowadziło do pożaru drewniano-murowanego domu w Maciejowie, w gminie Siennica Różana. Budynek był w remoncie, nikt w nim nie mieszkał - konstrukcja spłonęła jednak całkowicie, a straty wstępnie oszacowano na około 200 tysięcy złotych.
Napisz komentarz
Komentarze