Na usta części kierowców samochodów wraca niestety określanie motocyklistów "dawcami", czyli osobami, które giną w wypadkach niejako na własne życzenie. Statystyki pokazują jednak, że do większości zdarzeń nie dochodzi z winy motocyklistów, ale właśnie kierowców aut. Mit "dawców" obala Rafał Kochoń, prezes Stowarzyszenia Motocyklistów Chełmskich Niedźwiedzie Wschodu:
Najważniejsza zasada - dotycząca i kierowców jednośladów, i samochodów - to patrzenie w lusterka, w myśl znanego sloganu "Patrz w lusterka - motocykle są wszędzie". I choć niektórym może on sugerować, że motocykliści chcą w ten sposób podnieść swoją rangę na drodze, to w rzeczywistości jest apelem o rozwagę i bezpieczeństwo:
Brawura, brak doświadczenia i zbyt mocne silniki to przyczyny wypadków nie tylko samochodowych, ale również motocyklowych. A obie grupy kierowców obowiązuje nie tylko te same przepisy, ale i ta sama odpowiedzialność. W zderzeniu samochodu z jednośladem, kierowcy tych drugich pojazdów obrywają jednak najbardziej, ponieważ chronią ich tylko ubrania i kaski. Niestety, tym samym silne uderzenia często kończą dla nich tragicznie.
Choć coraz rzadziej, to jednak na polskich drogach wciąż dochodzi do konfliktów między motocyklistami i kierowcami samochodów. Aby ich uniknąć wystarczy jednak wzajemny szacunek podczas jazdy:
W tym roku chełmscy policjanci nie odnotowali zdarzeń z udziałem motocyklistów. W roku 2020 doszło natomiast do trzech wypadków, w których ucierpiało trzech kierowców jednośladów, a rok wcześniej w siedmiu zdarzeniach jedna osoba zginęła, zaś sześć odniosło obrażenia.
Napisz komentarz
Komentarze